środa, 12 września 2012

Rozdział 21


Rozdział 21

"Originals are back"

Gabrielle wróciła do małego mieszkania Klausa, w którym musieli zostać przez najbliższy tydzień. Pierwotny wylegiwał się na kanapie, ze szklanką Burbona w ręku i oglądał telewizję.
- Długo cię nie było.- powiedział, gdy zamknęła drzwi.
- Musiałam jeszcze coś załatwić. Kolor zasłonek do salonu wydawał mi się nieodpowiedni i musiałam się nad tym zastanowić.- skłamała. Pocałowała go i usiadła obok.- Co oglądasz?
- Nie mam pojęcia.- wzruszył ramionami.- Zabijam czas czekając na ciebie. Zupełnie jak za dawnych lat.
- Co zamierzasz?
- Odzyskałem rodzinę, mam sobowtóra, który póki co nie zamierza umierać no i mam ciebie.
- Nie zamierzasz ich uwolnić?- dopytywała się.
- Może za kilka stuleci.
- Chciałeś ich odzyskać tylko po to, żeby leżeli w trumnach w piwnicy?- uniosła brew. Za wszelką cenę próbowała nie pokazać, jak bardzo jest zdenerwowana. Dała Elijahowi wolną rękę. Była pewna, że uwolni rodzeństwo. Teraz jednak wiedząc, że Klaus w ogóle tego nie planował, wystraszyła się. Co, jeśli znowu się pokłócą, a ona znowu wyląduje w środku tej wojny? Pomiędzy Elijahem a Klausem? Pomiędzy lojalnym przyjacielem i mężczyzną, z którym była przez tyle lat? Wybierając jednego zawsze zrani drugiego. Przeważnie raniła Elijaha.
Chociaż wcale tego nie planowała, wiedziała, że znów znajdzie się na polu bitwy pomiędzy braćmi. Znowu zrobiła błąd.
- Sądziłaś, że ich wypuszczę, a oni nagle mnie pokochają? Wywyższający się Finn, zapatrzony w siebie Kol, rozpieszczona Rebekah i wiecznie opanowany Elijah... Chciałem, żebyśmy znowu byli rodziną, ale nie teraz.
Telefon pierwotnego zadzwonił. Klaus niechętnie podniósł się i sięgnął po niego na stolik, stojący obok. Blondynka dyskretnie zerknęła na wyświetlacz. Jej martwe serce na chwilę się zatrzymało. Elijah.
- Elijah?- zapytał zdziwiony Klaus, gdy tylko przyłożył komórkę do ucha. Jego zaskoczenie jednak szybko przeradzało się w złość. Jak zwykle nie kontrolował emocji.
- Przyjdź do swojego domu Niklaus. Natychmiast.- odparł Elijah, a potem po prostu się rozłączył.
Pierwotny odłożył telefon i przez chwilę patrzył w przestrzeń. Gabrielle widziała, jak zaciska palce i próbuje nad sobą zapanować. Mimo to czuła, jak jego wściekłośc wzrasta. Wiedziała, że wkrótce zrobi jej awanturę, a ona w najgorszym wypadku znowu się wyprowadzi. W końcu, po długiej chwili spojrzał na nią. Na jego twarzy malowała się złość.
- Co zrobiłaś?- zapytał.
***
Klaus wkroczył do swojego nowego domu pełen wściekłości, którą za wszelką cenę starał się opanować. Natychmiast wpadł do salonu, gdzie czekał już na niego Elijah. Siedział na kanapie. Wyglądał na wyjątkowo pewnego siebie. Pił wino ze szklanego kieliszka i zachowywał się tak, jakby był dumny z tego, co zrobił.
- Kto cię uwolnił?- zapytał.
- Na pewno nie Gabrielle, więc nie musisz robić jej awantury.- odparł.
- Cóż, trochę na to za późno.- rzucił Klaus.- Czemu miałem tu przyjść?
- Mam dla ciebie niespodziankę.- Elijah podszedł do stołu i zdjął bordową ścierkę, która przykrywała srebrną paterę. Na niej znajdowały się trzy sztylety, które powinny tkwić w pozostałych pierwotnych.
- Tylko mi nie mów, że ich uwolniłeś.- Klaus zbladł jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było możliwe.
Usłyszał stukot butów siostry, więc szybko obrócił się, aby ją zobaczyć. Zamiast blondynki zobaczył najmłodszego z braci.
- Witaj Klaus.- powiedział, opierając się o ścianę.
- Kol.
Zaraz za nim z pokoju wyłonił się kolejny mężczyzna.
- Finn.
Ten jednak był naprawdę wściekły. Nic dziwnego. Przeleżał w trumnie najdłużej. Pojawił się obok srebrnej tacy i sięgnął po sztylet. Potem wbił go w brzuch Klausa. Blondyn zgiął się wpół i zdusił krzyk. Gdy Finn wyjął z niego sztylet, złapał go za ramiona i wygiął je do tyłu, odsłaniając jego klatkę piersiową. Wtedy do pokoju wkroczyła Rebekah. Również sięgnęła po sztylet i wymierzyła swój cios prosto w serce.
- To za naszą matkę.- syknęła.
Finn puścił go, a Klaus mimowolnie upadł na podłogę.
- Zostawiamy cię Nick. Będziesz sam. Zawsze i na zawsze.- wyrecytowała.
Klaus obserwował ją z mieszaniną wściekłości i zaskoczenia. Miał ochotę rzucic się na nią i znowu zamknąć w trumnie, ale nie miał szans. Był jeden, a ich była czwórka.
- Jestem hybrydą!- wrzasnął.- Nie można mnie zabić! Za to ja znajdę was i wsadzę z powrotem do trumien!
Drzwi domu otworzyły się i wbiegła do niego Gabrielle. Wyglądała na przerażoną. Omiotła wszystkich wzrokiem, a potem skupiła się na pierwotnym. Podbiegła do niego. W pierwszej chwili Klaus chciał odepchnąć ją i nawrzeszczeć, ale przecież nie mógł tego zrobić. Gabrielle nie musiała ich uwolnić. Mógł zrobić to ktoś inny. Tyle, że ona miała w tym jakiś udział. Poza tym tylko ona była z nim przez tyle stuleci. Nie robiła tego ze względu na więzy rodzinne. Kochała go. Przynajmniej taką miał nadzieję.
- Nick.- szepnęła.
- Nic mi nie jest.- uspokoił ją, co było w sumie oczywiste. Nic nie mogło mu się stać.
Spojrzenie blondynki przeniosło się na Elijaha. Jej pojawienie się było dla pierwotnych niemałym zaskoczeniem. Nie sądzili, że Klaus znajdzie kogoś, kto będzie chciał z nim byc. Tym bardziej przedstawienie było dla nich ciekawsze.
- To nie moja wina, że go nienawidzą.- odparł, broniąc się.
- Och ty też masz w tym jakiś udział.- rzuciła.- Zawsze miałeś.
- Gabrielle...
- Nie chcę tego słuchać.- przerwała mu.- Zawsze robisz wszystko, aby zrujnować to, co mam. Zawsze wtrącasz się w sprawy, w które nie powinieneś.
- Nasze rodzinne sprawy nie dotyczą ciebie.- zauważył.
- Ona jest częścią rodziny.- powiedział Klaus.
- Tyle, że sprawy, które wydarzyły się kilka wieków przed tym, zanim się urodziła jej nie dotyczą.
- Więc mam nie wtrącać się w to, jak rozwalacie to miasto z powodu waszego “widzi mi się”? To jest moja sprawa Elijah.
- I tak zrobisz to, co zechcesz, a on nie będzie miał nic przeciwko. Bo oboje nie myślicie nad tym, co robicie.-Elijah nigdy nie był wytrącony z równowagi. Zawsze zachowywał stoicki spokój, był moralny i rozsądny, a jednak przy niej potrafił być inny. Potrafił okazywać emocje i nie wyglądał, jakby już nic w życiu nie mogło go zdziwić.
- Dobrze wiesz, że zawsze wybiorę jego.- powiedziała. Jej słowa otrzeźwiły go, jak kubeł zimnej wody. Zamrugał, widocznie nie wierząc w to, co usłyszał. Nie sądził, że ta wymiana zdań skończy się tak. Wiele razy doświadczył odrzucenia z jej strony, ponieważ zawsze była wierna Klausowi, ale ciągle miał nadzieję. Nigdy nie powiedziała mu tego, co właśnie usłyszał. Nigdy nie powiedziała mu, że go nie wybierze. Nigdy nie pozwoliła mu myśleć, że wszystko jest już stracone. I nigdy nie zrobiłaby tego w obecności jego rodziny. A jednak.
- To zawsze będzie Niklaus.- powiedział powoli, a w jego oczach na chwilę pojawił się smutek. Dopiero teraz wampirzyca uświadomiła sobie to, co powiedziała.
- Przepraszam. Nie to miałam...
- Zrozumiałem Gabrielle.
W wampirzym tempie opuścił pomieszczenie.
- Mamy iść bez niego?- odezwał się Kol.
- Nie.- Rebekah utkwiła swój wzrok w Gabrielle. Znały się. I nie przepadały za sobą. Delikatnie mówiąc.-Zostajemy.
- Zamierzasz zemścić się na naszym kochanym braciszku, który zabił nas na sto lat?- najmłodszy z pierwotnych patrzył na Klausa z pogardą i złością.
- Staniemy się rodziną. Tak, jak wszyscy chcieliśmy. No i musimy zobaczyć naszych braci, którzy walczą o nią. To będzie ciekawe.
- Skończyłaś Rebekah?- zapytał Klaus, który teraz opierał się o kanapę.
Gabrielle stała przy nim, opierając się o jego ramię. Wyglądała jak bezbronne dziecko, jednak z uwagą obserwowała pierwotnych i analizowała ich zachowanie. Już teraz wiedziała, że Rebekah jest zepsuta i rozpieszczona, Kol nie szanuje innych, a Finn jest zwyczajnie dziwny.
- Och zamknij się.- rzuciła, nawet na niego nie patrząc.- Zabiłeś mnie po raz drugi.
- Tym razem zrobiła to Elena.- zauważył.
- Ale ty nie wyjąłeś ze mnie kołka.- wytknęła.
***
Damon wyszedł z domu Eleny. Odwiózł ją. Mimo wszystko cieszył się, że nie była na niego zła. Sądził, że zrobi jakąś awanturę, albo coś w tym stylu. Ona za to go pocałowała. Powiedziała, że nie ma mu tego za złe, że to nie jego wina, chociaż on ciągle uważał inaczej. Jego myśli ciągle jednak błądziły wokół pocałunku. Ciągle nie wierzył w to, że Elena go pocałowała. Ona, dziewczyna, która zawsze wolała Stefana. Dała mu nadzieję. Pokazała, że zależy jej również na nim.
Z rozmyślania wyrwał go dźwięk telefonu. Spojrzał na wyświetlacz. Odetchnął, a potem odebrał.
- Tak, Gabrielle?
- Jedziesz ze mną na zakupy.- oświadczyła.- teraz.
- Już lecę.- rzucił.- Nie zauważyłaś może, że nie jestem szoferem?
- Sądziłam że jesteś, odkąd robisz to, co chce Klaus.
- Ty nie jesteś Klausem, więc nic nie muszę.- zauważył.
- Ale ja mogę przekonać go, aby cię uwolnił.
Blondynka miała rację. Mogła to zrobić. Wiedział o tym i wiedział też, że dziewczyna dotrzymuje danego słowa. Nawet, jeśli go nie przekona, to chociaż spróbuje.
- Gdzie jesteś?
- Przy naszym nowym domu. Czekam.- rozłączyła się.
Wampir westchnął, a potem wsiadł do samochodu i ruszył.
Kwadrans później był już na miejscu, ciągle nie wierząc w to, że znowu miał robić zakupy. Fabian nadawał się do tego lepiej. Bez najmniejszego problemu zgodziłby się. Na pewno. Jednak nie. To on musiał latać za nią po sklepie.
- Nareszcie.- Gabrielle wsiadła do samochodu i z trzaskiem kłapnęła drzwiami. Wyglądała na wściekłą.- Nienawidzę tej zepsutej blond Barbie.
- Sama jesteś blondynką.- zauważył.
- Mówię o Rebekah. Mam ochotę ją rozszarpać.
- Co takiego ci zrobiła?- po raz kolejny udawał, że się tym interesuje, ciągle mając nadzieję, że dowie się czegoś, co mógłby wykorzystać. Póki co odkrył, że ktoś uwolnił pierwotnych, a to nie wróżyło niczego dobrego.
- Jest tutaj i to wystarcza. Nienawidzę jej. Najchętniej przebiłabym ją kołkiem z białego dębu i zabiła raz na zawsze.
- Biały dąb?- zdziwił się.- To zabije pierwotnego, a Klaus chyba prędko nie wybaczyłby ci zabicie siostry.
- Tak, tyle że białego dębu już nie ma. Spalili wszystko.
- Przykre.- rzucił.
- Doskonale wiem, że sami planujecie zabicie Klausa.- spojrzał na nią.- Ale nie uda wam się.
- Skąd ta pewność?
- Ponieważ ja na to nie pozwolę. Naprawdę musicie być głupi, skoro chcecie to zrobić.
- Niby czemu?- dopytywał się.
- Bo jeśli zabijesz pierwotnego sam też zginiesz. Twój brat również. I Caroline, Katherine i ja też. Zginie cała nasza linia.
- Skąd to wiesz?
- Pierwotni potrafią być naprawdę rozmowni. Musisz jedynie umieć ich podejść.
- Jesteś podobna do matki.- wypalił. Gabrielle rzuciła mu ostre spojrzenie.
- Nie chcę o tym słuchać.- powiedziała.- Nic nie łączy mnie z Kateriną Petrovą. Nawet nazwisko.
Gdy dojechali na miejsce, wampirzyca skupiła się na kupowaniu mebli.
- Musimy mieć wszystko dzisiaj.- powiedziała.
Damon westchnął. Zapowiadało się bardzo długie popołudnie.

***

Elena obróciła się, czując niepokój. Chociaż był środek dnia, to jednak była zaniepokojona. Czuła czyjąś obecność i po prostu musiała to sprawdzić. Gdy to zrobiła, omal nie dostała palpitacji serca. Przed nią stała Bonnie.
Dziewczyna zamrugała, nie wierząc w to, co widzi. Przecież to Jeremy widział duchy, nie ona. A jednak Bonnie przyszła właśnie do niej.
- Bonnie.- szepnęła.- Co tu robisz?- od czasów, gdy dowiedziała się o istnieniu wampirów i umarła złożona w ofierze, chyba nic już nie mogło jej zdziwić.
- Wysłały mnie, abym przekazała ci wiadomość.- odparła. Wydawała się jakaś dziwna, zupełnie inna, niż dawniej.
- Wiadomość?- zdziwiła się.- Jaką wiadomość?
- Że musisz przygotować się na zmianę. Poważną zmianę.
- O czym ty mówisz?
- Tatia niedługo będzie gotowa. Pomożemy jej, bo tak trzeba. Bo Klaus powinien być martwy. Ty jesteś nam potrzebna.
Duch przyjaciółki zaczynał ją lekko przerażać. Bonnie nigdy nie mówiła takich rzeczy,
- Tatia? Kim jest Tatia?
- Jesteś jej sobowtórem Eleno. Kiedyś Tatia i Esther popełniły straszny błąd. Teraz wszyscy musimy go naprawić.
- Przerażasz mnie.
- Nie musisz się bać. Niczego nie poczujesz. To nastąpi wkrótce. Niedługo wszystko się skończy.
Zniknęła. Tak po prostu.
Elena oparła się rękami o stół i pokręciła głową. Ta rozmowa była naprawdę bardzo dziwna. Bonnie nigdy nie komplikowała tak żadnej sprawy. Zawsze mówiła wprost, o co chodzi. A może nie mogła tego zrobić? Może próbowała ostrzec ją przed czymś, ale nie mogła użyć właściwych słów? Może miała nadzieję, że Elena domyśli się o co chodzi?
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Dziewczyna poszła otworzyć. Zobaczyła nieznanego mężczyznę, ubranego naprawdę elegancko. W ręku trzymał kopertę.
- Elena Gilbert?- zapytał.
- Tak.- kiwnęła głową.
Podał jej kopertę i odszedł. Dziewczyna zamrugała, potem zamknęła drzwi i otworzyła ją.
W środku było zaproszenie na bal.

*

Jednak zdecydowałam się na zmianę. Po dwumiesięcznej przerwie wracam.
Jak wam się podoba rozdział? Mi średnio. Mogło być lepiej, ale jest, jak jest. Kolejny rozdział, a jakieś dwa tygodnie.
Ps. znacie jakąś szablonarnię? Chyba zgodzicie się ze mną, że wygląd bloga nie zachwyca, a chciałabym to zmienić.

10 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że wróciłaś do tego opowiadania. Mam nadzieję, że już nie będziesz go zawieszać. :)
    Haha, biedny Damon. Te zakupy kiedyś go wykończą. Ale skoro nie ma innego wyjścia. xd Nareszcie Bonnie. Ciekawe, o co jej chodziło. Z jednej strony mam nadzieję, że uda im się zabić Klausa, ale z drugiej... jak Gabriell to zniesie? Tak bardzo jej na nim zależy. Przykre. Ale innego wyjścia nie ma. On jest niebezpieczny i lepiej, jeśli zginie. A Gabe... no cóż, może kiedyś o nim zapomni. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że wróciłaś i to z niezłym hukiem :) Nie mam pojęcia, co masz do tego rozdziału - jak dla mnie jest świetny :)
    Dobrze, że jednak zdecydowałaś się na przeprowadzkę, bo onet schodzi na psy.
    Buziaki i czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak tylko znajdę chwil od razu biorę się za czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie wpadłam na sekundę, jestem w połowie rozdziału i niestety musze przerwać czytanie. Zobaczyłam jednak, że szukasz szabloniarni, osobiście polecam place-of-art.blogspot.com (jeżeli chodzi o szablony TVD dziewczyna ma prawdziwy talent, osobiście się o tym przekonałam). Co do innych. Mhm, często odwiedzam szablon-centre, graphicpoison, szablonownica - oczywiście wszystkie stacjonują na blogspocie :)

      Usuń
    2. Matko Przenajświętsza jak ja Ci na spamowałam pod tym postem! I w końcu słów kilka o rozdziale. No, ale za nim do tego przejdę - serdecznie (oficjalnie) witam na blogspocie będącym o wiele, wiele lepszym od onetu. Tak, ja sama w to nie wierzyłam, ale po miesiącu czytania wszelkich dostępnych instrukcji w internecie i bawieniu się każdą możliwością samodzielnie - jestem zachwycona! mam nadzieję, że i tobie ten portal przypadł do gustu, bądź też dopiero przypadnie.
      Sam rozdział: znalazłam kilka błędów, niestety teraz nie jestem w stanie dokładnie zaznaczyć o które mi chodzi, bo skończyłam czytać wczoraj, a przez noc moja głowa wyrzuciła wszelkie niejasności z pamięci. Wiem tylko, że czasami chcesz za dużo przekazać w jednym zdaniu, przez co wychodzi ono niezrozumiale, a prosty przekaz gubi się w natłoku niepotrzebnych wyrazów.
      Cieszę się, że w końcu Gabrielle jasno dała do zrozumienia, że jeśli ma stanąć po czyjejś stronie, to zawsze będzie to strona Klausa. W tych rozterkach pomiędzy E i K przypominała mi Elenę pomiędzy S i D. Jak już o czymś podobnym piszę: sytuacja z małą zemstą przebudzonego rodzeństwa - odzwierciedlenie tej z serialu(właściwie to nie pamiętam dokładnie czy każdy go zranił, wiem, że Finn na pewno, a Rebekah i także wpiła mi się w pamięć). Okropnie nie lubię, gdy ktoś kto porywa się na pisanie czegoś swojego, mając własnych głównych bohaterów kreowanych przez siebie 'rżnie' jakieś sceny z serialu. Czytelnik przyzwyczajony do tylko i wyłącznie Twoich wymysłów nagle zderza się ze ścianą 'to już było'. Czytając przezywa deja vu i nie pomogło nawet wprowadzenie do sceny Gabrielli. Niestety.
      Ciekawy wątek z Bonnie ukazującą się Elenie i rozmowa o zabiciu Klausa.
      Czekam na nowy wpis :)

      Usuń
  4. Witam!
    Ten blog pod poprzednim adresem został zgłoszony do katalogu na rejestr-blogow.blogspot.com, jeżeli nadal jesteś zainteresowana reklamą, to prosiłabym o umieszczenie linku lub buttonu do Rejestru.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Grzebie sobie po rejstrze i patrzę, czytam opis twojego bloga i zaintrygowana zaglądam. Oczywiście nie żałuję, bo mimo, że przeczytałam tylko najnowszy rozdział, to twoje opowiadanie bardzo mi się spodobało i mam nadzieje, że szybko nadrobię zaległości.;)
    Życzę weny!
    Mogłabyś zajrzeć do mnie na bloga? Dopiero zaczynam, więc byłoby mi bardzo miło gdybyś wyraziła swoją opinię. :) Z góry dziękuję!
    http://prawdziwe-odbicie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałam tylko poinformować, że wróciłam z nowym rozdziałem :) Serdecznie zapraszam na http://hurricane-and-sun.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. hej, zapraszam na kolejny rozdział do mnie :) Gdzie zniknęłaś?

    OdpowiedzUsuń
  8. NN na http://vampanne.blogspot.com/ ;) Zapraszam do czytania i komentowania po dłuugiej przerwie. Powoli będę nadrabiac wszystkie zaległości na innych blogach. ;)
    Pozdrawiam i jeszcze raz zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń